Jak obiecałem, tak też czynię.
Dzisiaj słów kilka o dniu czwartym, a dokładniej o tym co tego dnia miałem na sobie, bo o smakowite opisy samej imprezy zatroszczyli się już nasi czołowi blogerzy.
Zauważułem, że zdaża mi się coraz częściej lokować swoje stylistyczne upodobania w pozornym rozgardiaszu wskazującym raczej na ubieranie się w pośpiechu (co jest prawdą) w przypadkowo napotkane na swej drodze rzeczy(to już nie do końca, ale nie ma na to reguły), niż w wymuskane stylizacje zapinane na ostatni guzik...i bardzo mi się ten stan rzeczy podoba. Ale o tym w kolejnym poście, bądź też za posty dwa ; )