Jak obiecałem, tak też czynię.
Dzisiaj słów kilka o dniu czwartym, a dokładniej o tym co tego dnia miałem na sobie, bo o smakowite opisy samej imprezy zatroszczyli się już nasi czołowi blogerzy.
Zauważułem, że zdaża mi się coraz częściej lokować swoje stylistyczne upodobania w pozornym rozgardiaszu wskazującym raczej na ubieranie się w pośpiechu (co jest prawdą) w przypadkowo napotkane na swej drodze rzeczy(to już nie do końca, ale nie ma na to reguły), niż w wymuskane stylizacje zapinane na ostatni guzik...i bardzo mi się ten stan rzeczy podoba. Ale o tym w kolejnym poście, bądź też za posty dwa ; )
Podstawą, a zarazem motywem przewodnim, omawianej dzisiaj stylizacji, jest marynistyczny motyw w ujęciu śródziemnomorskim. Czyli dużo luzu, nie mniej zabawy formą oraz jeszcze więcej dodatków i nieco "barokowy" sznyt. Barokowy, bo dzieje się dużo, ale wszystko (oprócz czerwonych detali na poszetce ; )) pasuje i nic nie wprowadza dysonansu.
Jestem bardzo zadowolony z efektu jaki udało mi się uzyskać stosując jedwabną chustę (standarodowo zakupioną w lumpeksie za 3 zł) zamiast krawata. Świetnie wzbogaca całość, nadając jednocześnie lekkości i "latynoskiego polotu".
Wrażenie luzu podtrzymują również okulary zachaczone o brustaszę, zegarek na nylonowym pasku, a także skórzana bransoletka wraz z plecionym paskiem, nawiązujące do dwukolorowych mokasynów. Swoją drogą, mokasyny to nieoczekiwany łup z wieczornego wyjazdu do tesco w Łodzi (skórzane, na bardzo ładnej podeszwie, koszt 65 zł)
Ok, wystarczy opisu, miłego oglądania!
marynarka - bawełniana (letnia) - h&m - 70 zł
spodnie - h&m - 30 zł
koszula - new yorker - 39 zł
buty - skórzane - f&f (tesco) - 65 zł
okulary+zegarek - triwa
bransoletka+pasek - prezent od Pati ; )
A na koniec morsko-melancholijny utwór:
PS Miło mi, że to czytacie, dzięki!