Kurtkokoszula

Miał być dzień, minął tydzień. Prawdę mówiąc, zdjęcia prezentowanego dzisiaj zestawu czekają na publikację od kilku tygodni. Na szczęście już wkrótce będę mógł podzielić się z Wami efektami pracy, która ostatnio tak skutecznie zajmowała mi czas ( i czyni to w dalszym ciągu).

Ci, którzy zaglądają tu regularnie mogą zauważyć, że nieoficjalnym tematem przewodnim tegorocznej jesieni na moim blogu stały się różnego rodzaju pikowane okrycia wierzchnie.

Tym razem nie będzie inaczej. Szanowni Państwo, chciałbym zademonstrować Wam, wykonaną z bawełny przypominającej mieszaninę dżinsu z flanelą, pikowaną kurtkę w formie koszuli. Niemały misz-masz, prawda?

Kurtkę, nieznanej mi do tej pory, brytyjskiej marki Asylum, znalazłem podczas okresowego "przekopywania" serwisu allegro.pl. Cena 70 zł wydawała się nieco wysoka, ale jej kształt oraz materiał kusiły. Z jednej strony wyglądała jak pikowana kurtka, ale posiadała także cechy charakterystyczne dla koszuli. Nie wytrzymałem, musiałem ją wziąć w swoje objęcia. Jedynym minusem w naszej przyjaźni jest fakt, że nie zgraliśmy się rozmiarem, ale przecież nikt nie mówił że będzie idealnie. Innych wad w niej nie dostrzegam i przyznam szczerze, że to ciekawe rozwiązanie okrycia wierzchniego w cieplejsze dni okresu przejściowego ; )

Swoją drogą, być może wkrótce uda mi się (w końcu) przygotować wyprzedaż części mojej szafy, tak więc ktoś szczuplejszy ode mnie będzie miał okazję zostać szczęśliwym posiadaczem wyżej opisanej kurtkokoszuli.

Pozostałe elementy dzisiejszej casualowo-robotniczo-kloszardzkiej kompozycji to bawełniana koszula zakupiona w Lidlu, dżinsy z wyprzedaży w Zarze, zrobiona przeze mnie torba oraz skórzane, znoszone już dość mocno (to już raczej dewastacja niż patyna, ale pasuje to im niezwykle i szczerze pisząc, bardzo dobrze nam ze sobą) trzewiki. Nic wielkiego, granat z domieszką brązu, a jednak ma to swój urok, prawda?