Nie jest chyba dla nikogo tajemnicą, że fabryczne taliowanie koszul pozostawia wiele do życzenia. Można to tłumaczyć, zwłaszcza w przypadku tańszych marek, chęcią "wpasowania" się w jak największą ilość sylwetek jak najmniejszym kosztem czyli innymi słowy, ofertą składającą się ze spadochronów koszulopodobnych, nie zmienia to jednak faktu, że finalnie jesteśmy postawieni przed dylematem kupić i łopotać na wietrze czy też szukać dalej. Prezentowany poniżej zabieg to świetne i proste rozwiązanie pozwalające na poprawienie tego stanu rzeczy w zaciszu domowym, samodzielnie lub przy pomocy innych życzliwych nam rąk.
Do niedawna taliowałem koszule tylko i wyłącznie poprzez zszywanie nadmiaru materiału symetrycznie w dwóch miejscach na placach, a jeśli wymagała tego sytuacja, również na brzuchu. Sposób ten, pomimo ładnego efektu finalnego, ma jednak jedną zasadniczą wadę, tj. ograniczone pole manewru. W przeciwieństwie do tego prezentowanego poniżej, służy raczej wymodelowaniu koszuli niż jej znaczącemu zwężeniu. Słusznie wnioskując po tytule posta, sposób nr 2 będzie dotyczył właśnie takiego, mniej inwazyjnego ingerowania w koszulę.
Przejdźmy jednak do dzisiejszej, bardziej inwazyjnej wersji.
Cała sztuczka polega na przeszyciu na nowo całych boków i rękawów koszuli oraz usunięcie nadmiaru materiału. Cały zabieg nie należy do tych szczególnie trudnych i czasochłonnych, jak zwykle jednak wymaga nieco cierpliowści, a także narzędzi w postaci:
- maszyna do szycia
-nożyczki
-igła
- pasujące nici
-miara
-przymiar kątowy (opcjonalnie, ale osobiście polecam, ułatwia mi pracę)
...no i oczywiście koszuli. Ta, którą poddałem przeróbce pochodzi z Auchan, kosztowała kilkanaście złotych i polecam ją tylko tym, którzy, podobnie jak ja, zostaną zauroczeni jej kolorem i wzorem. Jej głównym minusem, oprócz "workowatości" jest jakość materiału i trwałość szwów. Oczywiście po przeróbkach i przymknięciu oka na to i owo, nie jest źle, ale przy odrobinie szczęścia, można trafić zdecydowanie lepiej.
Krok 1
Zaznaczenie przebiegu docelowych szwów.
Jeżeli posiadamy już odpowiednio dopasowaną koszulę, przykładamy ją do tej przerabianej (zapiętej i wywiniętej na lewą stronę), a następnie zaznaczamy za pomocą szpilek / czegoś do pisania / lub tak jak zrobiłem to ja w tym przypadku, od razu fastrygujemy wzdłuż pożądanej linii. Ma to ten plus, że jesteśmy w stanie zweryfikować na bieżąco czy nowa linia szwów będzie nam odpowiadać, a następnie wprowadzić ewentualne poprawki.
W przypadku gdy przerabiana przez nas koszula będzie tą pierwszą musimy posiłkować się lustrem i szpilkami lub też pomocą drugiej osoby. W obu przypadkach ubieramy na siebie koszulę wywiniętą na lewą stronę i zaznaczamy szpilkami nową linię szwów z uwzglednieniem nadwyżki materiału niezbędnego do swobodnego poruszania się. Po ściągnięciu koszuli, rozkładamy ją na płasko i podobnie jak w powyższej opcji, fastrygujemy.
Krok 2
Sprawdzenie symetrii nowej linni oraz naniesienie poprawek.
W tym celu warto zmierzyć w kilku miejscach po obu stronach odległości między nowymi liniami, a dotychczasowym brzegiem koszuli. Jeżeli efekt nie jest satysfakcjonujący, nanosimy długopisem / flamastrem poprawki i "równamy" linię.
Krok 3
Zszywamy, związujemy nici i wypruwamy fastrygi.
W tym miejscu warto zaznaczyć, że w całym zabiegu zwężania największą trudność może sprawiać nam pierwotny szew. Wszystko za sprawą bardzo często spotykanego fabrycznego podwójnego przeszycia. Ma to głównie znaczenie przy tworzeniu nowej linii na rękawach. Musimy w tej sytuacji poprowadzić nowe przeszycie (w miejscu którego nie chcemy już znacząco zwężać) w taki sposób aby nowy szew przebiegał tuż obok starego i kończył się dokładnie na styku z mankietem.
Reszta, przy odrobinie wprawy, nie powinna sprawiać już żadnego problemu.
Krok 4
Odcinamy nadmiar materiału (zostawiamy 1-2 cm zapasu od nowych szwów) i obszywamy / wykańczamy to co nam w ten sposób zostało.
Ps Zestaw z przerobioną koszulą już wkrótce na blogu!