Istnieje duża doza prawdopodobieństwa, że wiecie już moim uczestnictwie w finale Bitwy Stylistów 2014 organizowanej przez Answear.com. Gdyby jednak było inaczej śpieszę z wytłumaczeniem. Z tego co wiem, to druga edycja tego konursu (pierwszą wygrał Kamil aka Eksluzywny Menel, być może znacie, taki wysoki, z brodą ; ) ). Spośród kilkuset zgłoszeń, zostałem wybrany wraz z 14 innych uczestników do zmierzenia się w finałowej bitwie. Sytuacja potoczyła się dość zabawnie, ponieważ najprawdopodobniej któryś z uczestników lub jego zwolenników potraktował to nazbyt dosłownie i doprowadził do zawieszenia systemu naliczania głosów oraz finalnie, jego wyzerowania. Bezpośrednio odpowiedzialne miały być za to boty. Aż chce się powiedzieć "Włamuję się do systemu... omijam ich zabezpieczenia... o nie! Kasują dane!". Rezultatem tego zamieszenia jest m. in. zmiana zasad wyboru trójki zwycięzców. Zamiast pierwotnego podziału - I miejsce wybiera komisja, II i III internauci w głosowaniu (jeden głos, z jednego urządzenia z dostępem do internetu, na kandydata dziennie, codziennie aż do 9 lutego), ustalono, że wszystkie trzy miejsca wybierze komisja, ale biorąc również pod uwagę głosy oddane na poszczególnych kandydatów oraz komentarze pod ich sylwetkami. Sytuacji z głosowaniem nie komentuję, pozostawiam to Waszej ocenie, jeżeli jednak będziecie mieli ochotę mnie wspomóc, kliknijcie >TUTAJ< lub na baner po prawej stronie i oddajcie głos / zostawcie komentarz. Komentować warto również z powodu nagród dla autorów najciekawszych wpisów.
Finałowe zadanie polegało na przygotowaniu trzech stylizacji z elementami dostarczonymi przez Answear.com ( dżinsowe spodnie, bluza z kapturem oraz granatowa koszula, wszystkie marki Scotch&Soda). Zgodnie z obietnicą, zaprezentuję na blogu wszystkie trzy konkursowe zestawy. Na pierwszy ogień idą zatem dżinsy.
Model, który otrzymałem sprawił, że było to chyba najtrudniejsze zadanie konkursowe. Spodnie były dość jasne i mocno przecierane, a do tego za duże o dobre dwa rozmiary. O ile koloru zmienić nie mogłem, o tyle pozwoliłem sobie na prowizoryczne zwężenie nogawek i dopasowanie ich do moich standardów. Żeby nie było, nie mam nic do przecieranych w ten sposób spodni, ale kompletnie nie pasują do mojej sylwetki (skracają i poszerzają optycznie i tak dość masywne nogi), ani nawet garderoby. Był to również główny powód tego, że nie czułem się zbyt pewnie w tym zestawieniu. Najzwyczajniej w świecie nie leżało mi jako całość. Jednocześnie nie uważam, że jest złe, ale z dystansu wygląda na nieco przekombinowane. Biorąc jednak pod uwagę, że miała to być stylizacja, a nie zestaw, uznaję, że jest ok*.
koszula / shirt - H&M
krawat / knit tie - F&F
marynarka / db blazer - Zara
kurtka / jacket - Jeff Banks
spodnie / jeans - Scotch & Soda
sztyblety / chelsea boots - John White
rękawiczki / gloves - Zara
chusta / scarf - second hand
poszetka / pocket square - second hand
zegarek / watch - Triwa
krawat / knit tie - F&F
marynarka / db blazer - Zara
kurtka / jacket - Jeff Banks
spodnie / jeans - Scotch & Soda
sztyblety / chelsea boots - John White
rękawiczki / gloves - Zara
chusta / scarf - second hand
poszetka / pocket square - second hand
zegarek / watch - Triwa
*Stylistą nigdy nie byłem, nie jestem, a i raczej nie będę. Na swoim blogu prezentuję zestawy, składające się z rzeczy, które wiszą w mojej szafie i które służą przede wszystkim do noszenia (plus cieszenia nimi oczu). Stylizacje zawsze kojarzyły mi się, z przekłamywaniem rzeczywistości i próbą tworzenia sztucznych, nie do końca potrzebnych w przestrzeni miejskiej tworów (już widzę to święte oburzenie). No cóż, tutaj wygrywa u mnie podejście pragmatyczne, a za takie obecnie uważam zestawianie ze sobą rzeczy zamiast stylizowania nimi. Na potrzeby tego wpisu oraz konkursu jednak uznajmy, że z racji poruszania się w określonej estetyce, oraz prowadzenia bloga (jeszcze) szafiarskiego, nieco "stylizuję". Nie uważam jednocześnie, że instytucja stylisty jest zbędna, ani w żaden sposób jej nie piętnuję, odnoszę się tutaj jedynie do tematyki swojego bloga.