Ramoneska czy pilotka?

Gdybym miał odpowiedzieć na powyższe pytanie w odniesieniu do prezentowanej dziś kurtki, miałbym z tym niemały problem. Z jednej strony zapięcie i rozmieszczenie kieszeni wskazuje na popularną ramoneskę, z drugiej jednak, futrzany kołnierz oraz kolor przemawiają na korzyść flight jacket. Na szczęście jednak, nie nazwa jest tu najważniejsza, a fakt, że jest bardzo wygodna i niezwykle użyteczna, zwłaszcza w sytuacjach codziennych, gdy płaszcz nie jest moim wyborem numer jeden. Jak chociażby w tym zestawieniu.

Jeśli ktoś jest tego ciekaw, to kurtkę nabyłem podczas ubiegłorocznych wyprzedaży, w Pull & Bear za niecałe 40 zł. Z racji tego, że ubiegły sezon należał do jej wełnianej siostry, którą prezentowałem chociażby tutaj, intensywne użytkowanie rozpocząłem dopiero miesiąc temu, ale od tego czasu, najczęściej sięgam właśnie po nią. Nie bez znaczenia jest tu fakt, że wspomnianą powyżej, beżową kurtkę zostawiłem w Turynie, ale i tak, ta stanowi świetną alternatywę.

Pod kurtką, beżowy, wełniany sweter z pseudo islandzkim wzorem, po który co prawda, nie sięgam w tym roku najczęściej, ale biorąc pod uwagę śnieżną aurę, w tym zestawie, komponuje się z resztą całkiem przyzwoicie.

Dopełnienie stanowią szare spodnie z wełnianej flaneli, użytkowane przeze mnie w ostatnich miesiącach niezwykle intensywnie, co zresztą niestety zaczynają już odczuwać, szary wełniany szalik w kratę, który udało mi się kupić za bezcen we Włoszech oraz szara kaszmirowa czapka, którą znalazłem dwa tygodnie temu pod choinką ;)

Na nogach bordowe trzewiki Yanko, które swoją drogą użytkuję już od roku i oprócz zagięć w okolicach kostki, spowodowanych moim sposobem stawiania stopy oraz częstym prowadzeniem w nich samochodu, nie odnotowałem żadnych oznak zużycia. A szczerze pisząc, najrozważniejszym i najbardziej zapobiegawczym użytkownikiem obuwia nie jestem.