Kiedy w połowie lutego publikowałem tutaj ostatni post nie sądziłem, że z kolejnym przyjdzie mi czekać ponad miesiąc. Jednak trzy tygodnie w podróży, tydzień na ogarnięcie przed i po, a na deser grypa, która ciągnie się do dzisiaj, a także kilka innych okoliczności, skutecznie zadbało o to aby określenie "niedzielny bloger" w konfrontacji ze mną wskazywało na jakąś nad wyraz wzmożoną aktywność. Ot kolejny argument potwierdzający prawdziwość praw Murphy'ego.
Wbrew pozorom, wyjazd do Hiszpanii nie miał zbyt wiele wspólnego z wakacyjnym wypoczynkiem, czas wolny sprowadzał się głównie do przerwy na sen. Jednak jeszcze podczas weekendowego pobytu w Barcelonie udało się nam zrobić szybkie zdjęcia tego co akurat miałem na sobie. Co prawda odkrywczość tego zestawu może niektórych wprawić w zakłopotanie, ale umówmy się, nie jestem typem osoby chodzącej cały czas w marynarkach, a ponadto lubię proste kompozycje z kurtkami w rolach głównych. Co prawda takiej z wężowej skóry jeszcze nie posiadam, ale wszystko przede mną.
Tak na marginesie - skarpety w poziome paski i mokasyny to, w połączeniu z wysokim podbiciem, raczej średni pomysł (stopa wydaje się być jeszcze bardziej "napompowana") .
zamszowa kurtka / suede jacket - ZARA (podobna I, podobna II, podobna III)
bluza / sweatshirt - ZARA (podobne)
dżinsy / jeans - F&F (podobne)
mokasyny / tassel loafers - ZARA (podobne)
sunglasses - TRIWA