Jeszcze wczoraj chodziłem w lnianej koszuli, ale dziś zestaw z golfem wydaje się bardziej odpowiedni. Tak się składa, że mam tu taki jeden, specjalnie na tę okoliczność.
Zdjęcia co prawda zrobione były podczas pierwszego długiego weekendu majowego, ale ich publikację w drugi, aczkolwiek równie "przychylny" pogodowo, uznaję za dość zabawny, choć nie do końca zamierzony zbieg okoliczności.
Po raz kolejny, nie specjalnie jest się nad czym rozwodzić. Prostota w czystej formie. Denim, wełniany golf, zamszowe monki i marynarka. Aha, no i oczywiście moja ulubiona, wełniana poszetka, o której zresztą wspominałem w drugiej Gadce Szmatce.
Wszystkie elementy oprócz marynarki pojawiały się już zresztą na blogu, nie widzę więc specjalnej potrzeby w rozpisywaniu się na ich temat. Marynarka to z kolei nowość w mojej garderobie. Nabyłem ją jakiś czas temu na pewnym znanym internetowym serwisie aukcyjnym, który zasłania banerami reklamowymi zdjęcia wystawianych przedmiotów. Wylicytowałem ją za nieco ponad 40 zł, a jako bonus otrzymałem od sprzedawcy praktycznie nową, białą koszulę z bawełny two-ply marki Lantier oraz jedwabną poszetkę. Aż ciśnie się na usta coś o ślepej kurze i ziarnie. Co prawda nie jest to sartorialne mistrzostwo świata, ale leży całkiem przyzwoicie, a brak poliestru w mieszance wełny z wiskozą ogólnej oceny raczej nie zaniża. Żeby nie było, że nie dostrzegam również jej słabszych stron, nie do końca podoba mi się kształt nakładanych kieszeni czy szerokość klap, przydałoby się także małe taliowanie i skrócenie rękawów o dodatkowy centymetr, ale z tym poczekam raczej do jesieni, aż tak bardzo kusił pogody nie będę.
foto. Patiness
golf / turtleneck - OVS
dżinsy / jeans - F&F
pocket square - H&M
monki / monks - Shoepassion
okulary / sunglasses - Le Specs