Moda i styl współczesnego mężczyzny

Obsługiwane przez usługę Blogger.

Field Jacket / Ankona


Czasami zdarza się tak, że wychodzisz do sklepu po bułki, a wracasz z lnianą kurtką polową w kolorze za którym nie przepadasz. Co więcej, z nie do końca jasnych przyczyn, bardzo szybko staje się jednym z Twoich ulubionych elementów letniej garderoby. 

___________________________________________
We wpisie znajduje się oznaczony "*" link afiliacyjny.

Nie mieliście tak nigdy? No cóż, ja do ostatniej wizyty w Krakowie również nie. Szczerze, to nie miałem wtedy w planie zakupu niczego, nawet bułek. Ot wybrałem się z Patrycją (Patiness) i Szymonem (All Tied Up) na spacer i jakoś tak przypadkowo zahaczyliśmy o wyprzedażowe regały w Zarze. Lnianą kurtkę w kolorze oliwkowej zieleni przymierzyłem bardziej z nudów niż z realnego zainteresowania i stało się. Już jej nie puściłem. Pomimo faktu, że nie przepadam za zielenią, ten model niesamowicie przypadł mi do gustu. Dodatkowo, bardzo dobrze zgrał się z tym co miałem wtedy na sobie, a co w dzisiejszym poście stanowi uzupełnienie zestawu, tj. granatową, lnianą koszulą Miler Menswear, szarymi, wełnianymi spodniami Benevento oraz szytymi ramowo, karmelowymi loafersami nic nie mówiącej marki "Gontier", które nabyłem w SH za 20 zł (praktycznie bez śladów użytkowania).


Wracając jednak do kurtki, to jak już na samym początku wspomniałem, okazała się nad wyraz wszechstronnym odzieniem. Pomimo tego, że pochodzi ze sklepu marki, która z racji używanych w procesie produkcji surowców, w swoim logo mogła by mieć reklamówkę foliową, została wykonana z bardzo przewiewnego, luźno tkanego lnu. Warto zaznaczyć w tym miejscu, że wybór jako tkaniny lnu, wcale nie musi być gwarantem oddychalności, przewiewności i innych legendarnych już właściwości. Często zdarza się, że tańsze marki wykorzystują do produkcji tkaninę lnianą niskiej jakości, która wcale taka przyjemna i przewiewna nie jest.
W tym przypadku jednak wszytko jest takie jak być powinno, tj. lekkie, przepuszczające powietrze i niemiłosiernie pogniecione. No może za wyjątkiem poliestrowego, chowanego w kołnierzu kaptura, który zresztą już usunąłem. Swoją drogą, cóż to za fantazja, aby do lnianej kurtki doszywać poliestrowy kaptur? No chyba, że to specjalna edycja na targi Pitti Uomo, wtedy nie mam pytań, nawet gdy pada, fryzura musi pozostać nienaganna.

Dziś jednak jako tło dla zestawu nie Florencja, a Ankona. Fryzura zaś, no cóż, kwestia dyskusyjna.


Foto. PATINESS


A dla wytrwałych w bonusie jeszcze kilka "pocztówek" mojego autorstwa: