Dziś słów kilka o garniturze, wokół którego szumu medialnego w ostatnim czasie było co nie miara, a przynajmniej takie wrażenie odniosłem na podstawie obserwowanych kanałów w mediach społecznościowych. O rozwoju marki sygnowanej własnym nazwiskiem, Tomek Miler popełnił zresztą niedawno wpis na swoim, firmowy już, blogu. W podobnym duchu utrzymany jest także ostatnio udzielony przez niego wywiad. Ja nie czuję się na tyle mocny, ani nawet zainteresowany tym tematem, by to w jakiś sposób komentować, skoncentruję się więc na tym, co sprawia mi znacznie więcej przyjemności, czyli na samym produkcie, a Tomkowi gratuluję i życzę dalszych sukcesów.
GARNITUR PHOENIX - PIERWSZA PRZYMIARKA
Z racji tego, że obecnie mieszkam w Poznaniu, mam zdecydowanie łatwiejszy dostęp do wszystkich produktów Miler Menswear, a co za tym idzie, na bieżąco, tuż po, a niekiedy nawet przed oficjalną premierą, mogę je obejrzeć, przymierzyć i przetestować. Tak było też w przypadku debiutanckiego garnituru RTW marki MM.
W ramach informacji dla wszystkich zainteresowanych, mierzyłem rozmiar 176 / 96 / 84.
To co w pierwszej kolejności rzuciło mi się w oczy i tu nie będzie zaskoczenia, to bardzo dobre dopasowanie marynarki. Faktycznie jest ładnie wytaliowana, zarówno bokami jak i w plecach. Zaznacza to co jest do zaznaczenia i tuszuje to co moglibyśmy chcieć ukryć. Umiejscowienie środka ciężkości (punktu środkowego, górnego guzika), to kolejny punkt zgodny z opisem. Niewiele jest obecnie produktów rodzimych producentów, które są w stanie w tym zakresie konkurować, a szkoda, bo na dobrą sprawę, nie powinien być to wyjątek, a standard. Oczywiście dla marki Miler jest to sytuacja korzystna.
Na to jak prezentuje się marynarka bez wątpienia wpływ miało również zastosowanie konstrukcji half canvas oraz pikowanie klap w celu uzyskania trójwymiarowego "rolla" - efekt niemożliwy do osiągnięcia przy klapach usztywnianych fizeliną. Pomimo tego, że nie jestem fanem wypełnienia ramion, to phoenixowe jest raczej delikatne i nie powoduje dyskomfortu, co nie zmienia faktu, że i tak się go pozbyłem, ale o tym za zdań kilka, teraz przejdźmy do szczegółów.
Na uwagę zasługuje barchetta, czyli brustasza, o charakterystycznej, poprowadzonej po łuku linii. Taki mały mariaż z neapolitańską estetyką, który całości nadaje nieco lekkości i stanowi mrugnięcie oka w stronę tych, którzy na takie detale zwracają uwagę.
Kolejnym detalem wartym odnotowania jest sposób, w jaki poły marynarki rozchodzą się na boki w momencie jej zapięcia. Zamiast ciężkawej bryły, otrzymujemy dynamiczną formę, co w połączeniu z wyżej wspomnianym punktem środkowym, a także proporcjonalnymi, szerokimi na 9,5 cm klapami, nadaje lekkości i jeszcze lepiej podkreśla proporcje sylwetki.
Detale takie jak stębnowanie czy obszycie dziurek, pomimo tego, że maszynowe, spełniają moje oczekiwania. Zaznaczam w tym miejscu jednak, że wybitnym znawcą w tej materii nie jestem (a to zaskoczenie) i nie miałem do czynienia z pokaźną ilością, ładnie wykonanych i / lub ręcznych wykończeń, moja opinia jest w tym miejscu wyjątkowo subiektywna i względna. Pewne jest natomiast, że wszystko prze- i przy- szyte jest równo oraz starannie, nigdzie nie uświadczymy też wystających nitek.
Na marginesie dodam jeszcze tylko, że pod klapą z ciętą butonierką znajdziemy również pętelkę na kwiatek, bukiecik czy co tam kto sobie wymyśli w butonierkę wkładać. To tak na wypadek, gdyby ktoś rozważał zakup tego garnituru z myślą o ślubie / weselu / wyjeździe na Pitti. Niepotrzebne skreślić.
Nieco inaczej wyglądała w moim przypadku sprawa ze spodniami. Na dobrą sprawę mam na myśli jeden ich element, tj. raczej średnia wysokość stanu. Decydujący wpływ miały na to zapewne moje osobiste preferencje, które nie koniecznie zawsze pokrywają się z gustem większości, bo jak by nie było, Phoenix miał być z założenia właśnie garniturem uniwersalnym, pasującym na każdego i zaspokajającym owe gusta. Trzeba jednak przyznać, że nawet pomimo tego "mankamentu" spodnie były wygodne, a większa niż moja standardowa szerokości nogawki, nie zaburzała mojego poczucia estetyki.
MÓJ "PHOENIX MTO" (Made To Order)
Mając na uwadze wszystkie dokonane podczas pierwszej przymiarki spostrzeżenia, marka Miler podjęła rzucone przeze mnie, nie do końca świadomie zresztą, wyzwanie i zaoferowała mi wykonanie granatowego garnituru w wersji dopasowanej do moich potrzeb i spełniającej kilka moich dodatkowych zachcianek. W dalszym ciągu bazowym projektem pozostał jednak Phoenix, a większość poprawek miała charakter stylistyczny i nie ingerowała znacząco w wygląd finalnego produktu. Taki zresztą był mój główny cel - chciałem zachować wszystkie walory gotowego garnituru RTW jednocześnie dodając do niego kilka preferowanych przeze mnie rozwiązań. W przypadku marynarki wystarczyło na dobrą sprawę jedynie usunięcie wypełnienia z ramion i zastąpienie go cienką warstwą płótna, lekkie zwężenie rękawów oraz zastosowanie na plecach pół podszewki. Każdą z tych operacji można na dobrą sprawę wykonać na gotowym garniturze (o usuwaniu podszewki z pleców marynarki pisałem TUTAJ), co nie znaczy, że trzeba i warto to robić. Ma to także duży wpływ na finalną cenę. Ja zdecydowałem się na nie na własną odpowiedzialność, pomimo faktu, że tkanina z której został wykonany garnitur, to cienka i "lejąca się po sylwetce" merynosowa, czesankowa wełna 130S pochodząca z angielskiej tkalni Standeven , a co za tymi idzie, w odchudzonej wersji, pozbawionej części modelujących "usztywniaczy", podkreślająca też ewentualne niedoskonałości. W moim przypadku jest to np. opadające nieznacznie bardziej od prawego, lewe ramię, co zresztą zauważyć można na niektórych zdjęciach.
Ze spodniami obszedłem się brutalniej i postawiłem na "dziadkową" wersję, tj. na etapie szwalni poprosiłem o dodanie kilku centymetrów do bazowego stanu, a także pozostawienie zapasu materiału na mankiety. Przed mankietami jednak, już na miejscu, w Poznaniu, nogawki spodni dopasowałem pod moją sylwetkę czyli zwęziłem o, kosmetyczny mogło by się wydawać, 1 cm średnicy w miejscu ujścia nogawki. Wisienką na torcie moich wymysłów, było dodanie guzików pod szelki.
Można więc powiedzieć, że garnitur ten stanowił dla mnie poligon doświadczalny i wprowadzenie do usługi szycia pasowanego (MTM - made to measuer), o której mam nadzieję, będzie mi dane napisać więcej wkrótce. W tym przypadku pokusiłbym się nawet o stwierdzenie, że ze względu na brak potrzeby dopasowywania do sylwetki (oprócz lekkiego zwężania rękawów) bliżej mu do garnituru MTO niż MTM. Na marginesie muszę jednak przyznać, że nawet bez tych przeróbek, garnitur w wersji RTW, prezentuje się co najmniej dobrze i aż chciałoby się przytoczyć tu legendę o pewnym krawcu z Neapolu.
PODSUMOWANIE
I co ja mam tu napisać? Jeśli napiszę prawdę, to wyjdzie na to że wpis jest opłacony, a tak nie jest. Jeśli natomiast skoncentruję się na ewentualnych, słabszych elementach, będzie to czepialstwo i szukanie dziury w całym. Możliwym też jest, że przemawiać będą przeze mnie w tym miejscu dziwactwa spowodowane spędzaniem zbyt dużej ilości czasu z odzieżą oraz tematyką z nią powiązaną. A nie chciałbym żeby tak się stało, bo to w gruncie rzeczy, dobry garnitur jest. Dobrze zaprojektowany, dopracowany w detalach i za przyzwoite pieniądze. Do tego, w komplecie z ładnym, drewnianym wieszakiem i pokrowcem (mam nadzieję, że wszystkie powędrowały w takim pakiecie). Z tej perspektywy nie razi już nawet tak wyświetlająca się raz za razem reklama kolejnego preorderu tego czy innego produktu. Na dobrą sprawę pozostaje mi teraz czekać na rozwój wypadków i wypatrywać gdzie powędruje swoją "windą" marka Miler Menswear.
PREORDERY I PRZYMIARKI
Tak już zupełnie na marginesie, w ubiegłym tygodniu ruszył kolejny preorder garnituru Phoenix, a oprócz tego, pojawiło się kilka nowości, czyli szary bliźniak o zamkniętych klapach - Onyx, smoking Broadway (w zestawie wraz z muchą, koszulą i pasem - widziałem, mierzyłem, nie chciałem zdejmować) oraz sportowa marynarka, z nakładanymi kieszeniami o wdzięcznej nazwie Turin.
Całą kolekcję możecie obejrzeć i przymierzyć w poznańskim, stacjonarnym sklepie na ulicy Podógrnej, w najbliższą sobotę (05.11.2016) taką okazję będziecie mieć również w Warszawie - więcej informacji na ten temat znajdziecie TUTAJ.
Całą kolekcję możecie obejrzeć i przymierzyć w poznańskim, stacjonarnym sklepie na ulicy Podógrnej, w najbliższą sobotę (05.11.2016) taką okazję będziecie mieć również w Warszawie - więcej informacji na ten temat znajdziecie TUTAJ.
zdjęcia / photos Patiness
______________________
Garnitur z sesji zdjęciowej, został uszyty i przekazany mi nieodpłatnie przez markę Miler Menswear. Oprócz garnituru, w zestawie pojawiła się również koszula z aktualnej oferty tejże marki oraz buty Yanko od Patine.pl.
Sama sesja miała miejsce zaś w jednej z byłych włoskich rezydencji królewskich w pobliżu Turynu. Więcej zdjęć z tego miejsca znajdziecie także na blogu Patiness.com.