Moda i styl współczesnego mężczyzny

Obsługiwane przez usługę Blogger.

Marki które inspirują - SAMAN AMEL



W cieniu odzieżowych gigantów serwujących nam szybką modę, powstają i rozwijają się marki, które pomimo swoich ograniczonych możliwości i zasobów, mają globalną siłę rażenia i w istotny sposób wpływają na kształtowanie trendów. Niejednokrotnie są to koncepcje bazujące na założeniach stojących w opozycji do fast fashion. Ten cykl będzie poświęcony właśnie im.

W jednym z ostatnich wpisów wspominałem o szwedzkiej marce, która zainspirowała mnie jakiś czas temu do ponownego przyjrzenia się dzianinie i częstszego po nią sięgania. Co prawda, poza jakością wykonania, nie są to jakieś wybitnie innowacyjne i niespotykane produkty, ale sposób w jaki wkomponowane są w prezentowane przez nich zestawienia sprawia, że zapadają w pamięć. Wszystko podane jest w bardzo stonowanych i oszczędnych formach, które sprawnie balansują pomiędzy odzieżą nieformalną, a tą w wydaniu "smart". Z jednej strony dostrzegam w tym nostaligię, z drugiej natomiast surowy, skandynawski minimalizm, lub jak sami twórcy o nim mówią, essentialism. Części z Was może się to wydać mdłe i bez wyrazu, ja jednak wciąż pozostaję pod ich silnym wpływem. 

Twórcy marki, Saman oraz Dag
Saman Amel, bo o nich mowa, to marka za którą stoi dwóch przyjaciół, Saman Amel oraz Dag Granath. Ten pierwszy określa się mianem brand managera, natomiast drugi odpowiada za stronę wizualną i aspekty związane z komunikacją. Marka została powołana do życia w roku 2009 jako szkolny projekt Samana. W początkowej fazie skupiał się na produkcji i sprzedaży ręcznie wykonywanych krawatów i poszetek.  Z czasem, w ofercie pojawiła się dzianina, a następnie reszta garderoby dostępna w usłudze szycia pasowanego (MTM). Warto wspomnieć też, że pomimo tego, że żaden z nich nie tytułuje się mianem krawca, Saman z wykształcenia jest konstruktorem odzieży i technologiem odzieży. Bez wątpienia ma to duży wpływ na kształtowanie marki oraz ostateczny wygląd kolekcji.


Na dobrą sprawę, opis dostępny na ich stornie bardzo trafnie oddaje ducha marki:


Od samego początku marka rozwijała się organicznie, koncentrując się na udoskonaleniu oferowanego produktu. Rzemiosło i koncepcja ręcznie wytwarzanego produktu zawsze była kluczową częścią etosu Atelier Saman Amel. Bez względu na konkretny produkt, ten powolny i ekologiczny proces zawsze będzie kluczowy dla marki, ponieważ umożliwia on kontemplację, dostrajanie i osobistą interakcję. Do pewnego stopnia można argumentować, że Atelier Saman Amel rozwinęła się w reakcji na praktykę fast fashion. Jest to coś, z czego jesteśmy dumni.


Marynarki, spodnie oraz okrycia wierzchnie wykonywane są w dwóch lokalizacjach we Włoszech, tańsza linia Toscana we Florencji, droższa Napoli (szyta ręcznie), natomiast w Neapolu. Także dzianina wykonywana jest na zamówienie w fabryce na półwyspie Apenińskim.  Co ciekawe, bez względu na to czy zdecydujemy się na opcję MTM czy MTO, tj. dzianina na wymiar vs. dzianina w wybranym rozmiarze, w jednej z trzech sylwetek, cena nie ulegnie zmianie. Niestety marne to pocieszenie jeśli weźmiemy pod uwagę, że ceny swetrów i koszulek polo rozpoczynają się od 2200
SEK (ok. 915 zł, pełen cennik usług znajdziecie na ich stronie). Jeśli kogoś jednak stać na takie wydatki, w moim odczuciu jest to znacznie lepsza opcja niż płacenie podobnych kwot za nieporównywalnie gorszy jakościowo produkt opatrzony odpowiednim znacznikiem / logo marki. Tak czy inaczej, ja nie mam takich dylematów i w tym momencie pozostaje mi  śledzić ich poczynania oraz inspirować się do woli, co zresztą i Wam w tym miejscu polecam.

W 2014 roku, jeszcze przed wprowadzeniem dzianiny i usługi szycia pasowanego, Mikołaj z bloga Blue Loafers przeprowadził z Samanem ciekawy wywiad.


Wszystkie użyte we wpisie zdjęcia pochodzą ze strony marki SAMAN AMEL


_ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _
A tak na marginesie, to pamiętacie jeszcze GADKĘ SZMATKĘ?

Wkrótce wracamy do Was z nowymi podcastami!

Jeśli chcecie być na bieżąco ze wszystkimi nowościami, już teraz dołączcie do naszej grupy:
https://www.facebook.com/groups/GadkaSzmatka/
 

Ponadto możecie tam zadawać pytania i poruszać wszelakie "okołoszmatkowe" tematy.


Tymczasem zapraszamy do przesłuchania naszych ostatnich dyskusji: https://soundcloud.com/gadkaszmatka


Do usłyszenia!
 

Minimalizm czy vintage?


Od dłuższego czasu jestem pod wpływem dwóch nie do końca zazębiających się ze sobą nurtów w klasycznej modzie męskiej. Mam tu na myśli minimalizm, cechujący się prostymi, klasycznymi formami i neutralną kolorystyką oraz wintydż inspirowany odzieżą roboczą oraz zapożyczeniami z militarnych uniformów. Dzisiejszy zestaw stanowi jedną z prób znalezienia ich punktu styku.

W związku z tym, z jednej strony mamy tu prostą formę składającą się z czterech uzupełniających się, aczkolwiek bardzo ograniczonych kolorystycznie elementów, z drugiej natomiast mocne wpływy estetyką "retro". I tak, jest tu skórzana kurtka inspirowana pilotką A2 / G1, jest dzianinowa koszula polo, są również wintydżowe dżinsy oraz tenisówki. W sumie to buty zostały zaprojektowane i wypuszczone na rynek w 1968 roku jako obuwie do gry w koszykówkę, ale nazwa zwyczajowa zrobiła swoje. Prawdę powiedziawszy, to buty te stanowią przyczynek do moich wewnętrznych rozterek. Kupiłem je jakiś czas temu w pewnym sklepie z przecenionymi końcówkami kolekcji udającym lumpeks. Cena była więc dość okazyjna, zwłaszcza jak na buty wykonane ze skóry, leżały też całkiem dobrze na moich koślawych, słowiańskich stopach. Niestety, jakość użytych materiałów sprawia, że nieusztywnione czubki szybko się defasonują. A szkoda, bo był / jest w nich estetyczny potencjał.
Nie do końca zadowolony jestem również z tego jak wyglądają na zdjęciach spodnie, a dokładniej, niebyt estetyczne i zbyt masywne podwinięcie nogawek. Co prawda już raz przy nich majstrowałem, ale najwidoczniej muszę upodobnić je jeszcze bardziej na modłę tych noszonych przez Alessandro Squarzi.



kurtka pilotka - Zara // koszulka polo - H&M Premium  // okulary - TBD eyewear // spodnie -  H.I.S. via Renevue // pasek - bez metki via Renevue // tenisówki - Puma


photo by PATINESS



A tak na marginesie, to pamiętacie jeszcze GADKĘ SZMATKĘ?

Wkrótce wracamy do Was z nowymi podcastami!

Jeśli chcecie być na bieżąco ze wszystkimi nowościami, już teraz dołączcie do naszej grupy:
https://www.facebook.com/groups/GadkaSzmatka/
 
Ponadto możecie tam zadawać pytania i poruszać wszelakie "okołoszmatkowe" tematy.

Tymczasem zapraszamy do przesłuchania naszych ostatnich dyskusji: https://soundcloud.com/gadkaszmatka


Do usłyszenia!

Zestaw codzienny i uniwersalny


Po serii mniej i bardziej nietypowych zestawień, dziś wracam do Was z zestawem, który może bez problemu stanowić jedną z podstaw uniwersalnej, nieformalnej garderoby. Jest przy tam tak prosty, że aż trudno napisać na jego temat cokolwiek błyskotliwego.

ZESTAW

Kurtka wojskowa, to egzemplarz, który kupiłem jakiś czas temu bez większego namysłu, skuszony jej atrakcyjną, wyprzedażową ceną. Przez kilka miesięcy od momentu zakupu łapała kurz na wieszaku, następnie postanowiłem ją sprzedać, a że bezskutecznie, finalnie zagościła w mojej garderobie. Teraz chyba nawet zaczynam ją lubić. 

Wykonana z jasnoszarego royal oksfordu koszula z kołnierzykiem long button down, to realizacja mojego pierwszego zamówienia uszytego przez polski internetowy MTM, tj. Henderson Shirts. W osobnym wpisie postaram się o jakąś w miarę sensowną recenzję oraz opis samego procesu realizacji. Wstępnie, po kilku miesiącach umiarkowanego użytkowania, mogę jednak stwierdzić, że jestem z niej zadowolony.

Dżinsowe spodnie, to zaś kolejny nabytek w ramach mojego małego projektu (Renevue).


Bawełniany sweter z domieszką kaszmiru, to doskonały przykład "wyjścia do sklepu po bułki". Z tą różnicą, że zamiast wyjścia, było wejście do sklepu online (Peek & Cloppenburg), a zamiast bułek, czarna, skórzana ramoneska (która niestety finalnie okazała się za duża). Do tej pory brakowało w mojej garderobie swetrów z dekoltem w kształcie litery V (v-neck), które mógłbym nosić na koszule. W sezonie jesienno-zimowym decydowałem się zazwyczaj na bardzo praktyczne golfy oraz sporadycznie swetry z okrągłym dekoltem (round neck). Potrzebę nabycia v-necka w odcieniu beżu spotęgowały jeszcze piękne, oszczędne w formie zestawienia prezentowane przez szwedzkie Atelier Saman Aman. Mój dzisiejszy zestaw co prawda nijak ma się do tych inspiracji, ale z założenia miał być właśnie taki. Tj. prosty i codzienny, a przy tym praktyczny, komfortowy i do bólu uniwersalny. Doskonale zdaję sobie sprawę, że moje ostatnie kompozycje mogły nie spełniać wszystkich tych postulatów, dlatego tym razem, puszczam w stronę wszystkich niepocieszonych moje zestawowe oko.


kurtka wojskowa - Bershka / koszula - Henderson  // sweter - Esprit via Peek & Cloppenburg // spodnie -  bez metki via Renevue // trzewiki chukka - Bexley

photo by PATINESS

A tak na marginesie, to pamiętacie jeszcze GADKĘ SZMATKĘ?

Wkrótce wracamy do Was z nowymi podcastami!

Jeśli chcecie być na bieżąco ze wszystkimi nowościami, już teraz dołączcie do naszej grupy:
https://www.facebook.com/groups/GadkaSzmatka/
 
Ponadto możecie tam zadawać pytania i poruszać wszelakie "okołoszmatkowe" tematy.

Tymczasem zapraszamy do przesłuchania naszych ostatnich dyskusji: https://soundcloud.com/gadkaszmatka

Do usłyszenia!

Najciekawsze październikowe nabytki


Aż ciśnie się na usta, aby dzisiejszy post rozpocząć słowami "Kiedy pytają mnie...". No cóż, faktycznie zdarza się Wam pytać gdzie kupiłem poszczególne rzeczy. Często jest też tak, że na blogu pojawiają się one dopiero po dłuższym czasie od momentu zakupu, a co za tym idzie, nie są już dostępne. Mając to na uwadze, postanowiłem rozpocząć cykl podsumowujący moje najciekawsze nabytki z ostatniego miesiąca. Nie przeszkadza mi w tym nawet fakt, że zapewne duża część z nich i tak będzie trudno dostępna lub też nawet występować będzie w pojedynczych egzemplarzach. 


KOSZULKA POLO
Większą część października spędziłem w Hiszpanii (#zagranico) i właśnie tam, podczas rutynowej inspekcji asortymentu lokalnych centrów handlowych, w moje ręce wpadła koszulka polo z długim rękawem i przedłużoną listwą. Taka hybryda polówki z popoverem. Co prawda jeszcze do niedawna miałem problem z zielenią w mojej garderobie, od roku jednak eksperymentuję z nią nieśmiało i zaczynam widzieć dla niej coraz więcej ciekawych rozwiązań. Zestaw z koszulką znajdziecie TUTAJ, a samą koszulkę zaś TU (prawdopodobnie realizują wysyłki do Polski, możemy więc zebrać jakieś większe zamówienie, sam chętnie kupię jeszcze jedną, w błękitnym odcieniu).


BUTY
Także z Hiszpanii pochodzą buty. Split toe derby z groszkowanej skóry. Od dawna takie chciałem no i teraz już mam. Co prawda początkowo obstawałem przy ciemnobrązowym zamszu, jednak groszkowana, nieco jaśniejsza wersja, skradła moją odpowiadającą za walory estetyczne część serca. Pomimo koślawych stóp kopyto wciąż wydaje się być zgrabne, a przez to zupełnie już nie przeszkadza mi nawet fakt, że jest to groszkowana skóra w wersji korygowanej, a "split toe" ogranicza się jedynie do podwójnego przeszycia noska. Umówmy się, są wyjątkowo ładne i śmiało mogą konkurować zarówno jakością wykonania jak i dynamiką samego kopyta ze znacznie droższymi modelami. Co prawda obecnie nie są specjalnie łatwo dostępne poza Hiszpanią, ale być może w niedalekiej przyszłości uda się coś w tej materii zmienić. 


ZEGAREK
Kolejnym ciekawym nabytkiem jest automatyczny zegarek marki ORIENT. Przyznaję bez bicia, do tej pory nie byłem jakoś specjalnie dobrze wyedukowanym koneserem zegarków, nigdy nie przywiązywałem też do nich wielkiej wagi. Najlepszym moim czasomierzem był zaś otrzymany od dziadka, stary, radziecki Wostok. Przez swoją ogromną wartość sentymentalną raczej nie prędko spadnie z piedestału, jednak bez renowacji (do której nie specjalnie mi się spieszy) średnio nadaje się do garniturowo-marynarkowych zestawień. Natomiast ORIENT wydaje się być jego dobrym uzupełnieniem, a przy tym również sensownym wprowadzeniem do zegarkowego świata. Więcej o nim jak i samej marce pojawi się zresztą na blogu wkrótce w osobnym wpisie.


TORBA
Na sam koniec zaś torba. Wykonana z szarego, bawełnianego płótna ze skórzanymi wykończeniami. Męskie "tote bag" zyskują na popularności od kilku lat, jednak znalezienie ciekawego modelu na rodzimym rynku nie jest zadaniem łatwym. Ten konkretny egzemplarz pochodzi zaś z tak zwanej "drugiej ręki". Ponadto doskonale wpisuje się w koncepcję i filozofię marki - inicjatywy, nad którą pracuję już od dłuższego czasu. Jeśli już teraz chcecie być na bieżąco, zapraszam TU (grupa na FB) i TU (Instagram).