Moda i styl współczesnego mężczyzny

Obsługiwane przez usługę Blogger.

Przypadkowy włóczykij


W ubiegłym tygodniu, w sposób zupełnie nieplanowany, z dnia na dzień, wylądowałem na nieco ponad 24 godziny w norweskim Bergen, uznawanym przez wielu za najbardziej deszczowe miasto Europy. Litry wody, które spłynęły po mnie przez ten czas, wydają się tę tezę zresztą potwierdzać.

Korzystając z okazji, że nasz prom spóźniał się z powodu złej pogody oraz z tego, że pogoda ta w samym mieście nie była w gruncie rzeczy AŻ TAK ZŁA, zdecydowałem się na szybkie zdjęcia dokumentujące mój iście włóczykijski zestaw. 




Kapelusz wykonany z wełnianego filcu, to nakrycie głowy, które chodzi za mną już od dawna. Zresztą, na przestrzeni lat robiłem do niego już kilka podejść, ale nigdy nie byłem zadowolony z finalnego efektu. Trochę w tym winy mojej niedopasowanej garderoby, która w zestawieniu z tym wymagającym elementem sprawiała wrażenie teatralnego przebrania, a nie spójnej całości. Trochę w mojej fizjonomii (zarówno jeśli idzie o twarz jak i kształt całej głowy, a kapelusz do nich właśnie dobierać należy), a trochę w przejmowaniu się tymi detalami. Z wiekiem na szczęście nie tylko pojawiają się zmarszczki oraz gęstszy zarost, ale także większy dystans do siebie, a każda z tych składowych skutecznie przybliża do kapeluszowego celu. Oczywiście, dużą rolę w jego zakupie odegrał też ten, jakże przypadkowy i spontaniczny, wyjazd. Bez niego, pewnie nieprędko pojawiłbym się na dziale łowieckim około sportowej sieciówki i znalazł to czego w tym momencie akurat nie szukałem. Wiadomo. Klasyk.



Okulary, golf, skórzana pilotka i dżinsy, to efekty moich rutynowych już łowów podczas sezonowych wyprzedaży. Nie jest jednak tak, że są to zakupy poczynione pod wpływem impulsu, ale w oparciu o moją listę rzeczy, którymi jestem potencjalnie zainteresowany. Sezonowe wyprzedaże, to po prostu bardzo dobry czas by tę listę uaktualniać. Trzy pierwsze pochodzą z ostatniej, letniej edycji, denimowe spodnie o szerokich nogawkach, przeleżały zaś dłuższy czas w szafie, czekając na dogodną okazję debiutu. Wizytę w kraju żyjącym wariacjami na temat amerykańskiego snu, uznałem za okazję nie tylko wystarczającą, ale również sprzyjającą odzieżowym eksperymentom zapuszczającym się w te stylistyczne rejony. Całość, którą udało się uzyskać, to coś co określiłbym jako mieszankę inspiracji szeroko pojętym workwearem, utrzymaną w duchu, nomen omen, skandynawskiego minimalizmu.
 



kurtka, golf - MASSIMO DUTTI // dżinsy - ZARA // kapelusz - DECATHLON // okulary - AJ MORGAN // sztyblety - BEXLEY // walizka + plecak - WITTCHEN



...i na koniec mała pocztówka ze słonecznego Bergen.