W ubiegłym tygodniu, w sposób zupełnie nieplanowany, z dnia na dzień, wylądowałem na nieco ponad 24 godziny w norweskim Bergen, uznawanym przez wielu za najbardziej deszczowe miasto Europy. Litry wody, które spłynęły po mnie przez ten czas, wydają się tę tezę zresztą potwierdzać.
Korzystając z okazji, że nasz prom spóźniał się z powodu złej pogody oraz z tego, że pogoda ta w samym mieście nie była w gruncie rzeczy AŻ TAK ZŁA, zdecydowałem się na szybkie zdjęcia dokumentujące mój iście włóczykijski zestaw.
Okulary, golf, skórzana pilotka i dżinsy, to efekty moich rutynowych już łowów podczas sezonowych wyprzedaży. Nie jest jednak tak, że są to zakupy poczynione pod wpływem impulsu, ale w oparciu o moją listę rzeczy, którymi jestem potencjalnie zainteresowany. Sezonowe wyprzedaże, to po prostu bardzo dobry czas by tę listę uaktualniać. Trzy pierwsze pochodzą z ostatniej, letniej edycji, denimowe spodnie o szerokich nogawkach, przeleżały zaś dłuższy czas w szafie, czekając na dogodną okazję debiutu. Wizytę w kraju żyjącym wariacjami na temat amerykańskiego snu, uznałem za okazję nie tylko wystarczającą, ale również sprzyjającą odzieżowym eksperymentom zapuszczającym się w te stylistyczne rejony. Całość, którą udało się uzyskać, to coś co określiłbym jako mieszankę inspiracji szeroko pojętym workwearem, utrzymaną w duchu, nomen omen, skandynawskiego minimalizmu.
kurtka, golf - MASSIMO DUTTI // dżinsy - ZARA // kapelusz - DECATHLON // okulary - AJ MORGAN // sztyblety - BEXLEY // walizka + plecak - WITTCHEN
...i na koniec mała pocztówka ze słonecznego Bergen.